czwartek, 3 czerwca 2010

Bożociałowa niemoc

Masakra jakaś z tymi katolickimi świętami. Jadąc dzisiaj ze wzgórza Rowokół koło Smołdzina do apteki w Objeździe, w Gardnie Wielkiej napotkałem blokadę drogi. Źle trafiłem, bo akurat był jeden z przystanków procesji przy ołtarzyku.
Zatrzymałem się za wiernymi, aż tu nagle podchodzi do mnie jeden z uczestników i się zaczęło:
Niemiły wierny: Wie pan, że za wjeżdżanie w tłum jest dużo punktów karnych i wysoki mandat.
Ja: Przecież stoję
J: A kto tu kieruje ruchem?
NW: Ja panu mówię, niech pan zjedzie na pobocze.
J: Pan sobie chyba żartuje.
NW: Spisałem sobie pana numery.
J: Powodzenia.
NW: Bo policję wezwę.
J: Bardzo proszę wezwać policję, z chęcią porozmawiam.
NW: Nie cwaniakuj mi tu. (Nie wiem kiedy przeszliśmy na “ty”.)

NW: Jeszcze raz mówię – zjedź na pobocze.

Pstryknąłem mu zdjęcie na wszelki wypadek, bo miałem okno w aucie otwarte i nie wiedziałem co dalej będzie… różnie z wiernymi bywa.
Po chwilce on też mi robi zdjęcie. Mam nadzieję, że zgłosi na policję zdarzenie.

Grzecznie czekam, choć śpieszno mi bardzo do apteki, bo duszność od tych pyłków mnie trzyma już około 20 min. Na szczęście podchodzi następny wierny i proponuje pokazanie przejazdu polną drogą. Jak widać są wierni i mieniący się nimi.

A tak poza tym, czy nie ma jakichś przepisów zabezpieczania tego typu imprez? Gdzie policja, służby medyczne? Jak spokojnie przemieścić się w święto bożego ciała, nie narażając się na szykany oddających się modlitwie na drodze krajowej? Czy nie powinien być jeden pas ruchu dostępny lub wyznaczony przez policję objazd? Mi to święto nie przeszkadza, ale niech wierni mi nie przeszkadzają normalnie żyć.

Dziękuję bardzo Panu, który wskazał mi objazd, za pomoc w przejeździe i życzliwość.