Tym razem wyruszyliśmy z Łysym wraz z grupą znajomych z Duninowa. Trzy samurajki, gazik, lanserka Łysego i moja landryna. Przed zakupem disco liczyłem się z tym, że nie będzie to autko moich marzeń i miałem okazje przekonać się trzykrotnie:). Landrynka jest za ciężka i za słaba na tego typu zabawy, a niestety defender o którym marzę jest na razie poza moją kieszenią. Wybierając Land Rovera Discovery byłem zdeterminowany funkcją samochodu rodzinno-turystycznego i do tego idealnie się nadaje. Na offroadowe zabawy trzeba jednak wybrać samuraja lub inny lekki jego odpowiednik. To pióreczko wręcz przelatuje nad błockami w których każda większa terenówka się zasysa. Gazik lub łazik też dużo lepiej sobie radzi... jak zwykle coś kosztem czegoś...
Ale nic to! Po najbliższych przeróbkach w landrynce choć troszkę zbliżę się do pełni szczęścia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz