środa, 7 stycznia 2009
Troszkę wspominek z rejsu po Wyspach Kanaryjskich
Całą wyprawę wspominam bardzo miło... został jednak pewien niedosyt z małej ilości czasu na oceanie... aby bliżej poznać i polubić to miejsce, trzeba tam się wybrać na dłużej i pozwiedzać mniej komercyjne miejscowości, wyspy, w których nie królują masy niemieckich turystów w dość leciwym wieku... ani to miłe dla wzroku, ani dla ucha... Szczególnie warto popłynąć na wyspę La Palma i El Hierro... są chyba najmniej zepsute przez komerchę...
jednym z częstych widoczków były kanarki w klatkach... lecz nazwa wysp nie od nich pochodzi, a od łacińskiego słowa canis (pies), których niegdyś na wyspie było bez liku...
Kiedyś na archipelagu były jedzone namiętnie...
Tak wyglądali konsumenci (Gauczos) z potrawą...
Dużym plusem rejsu w styczniu po Kanarach są wysokie, a miłe memu sercu temperatury... tak plaże wyglądały przez okulary...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz